poniedziałek, 15 października 2012

Gdzie jest Judasz cz.1



Józef Majewski
Gdzie jest Judasz 
Teologiczne spory wokół apostoła zdrajcy  

Teologiczne spory wokół apostoła zdrajcy

Sprawa Judasza, apostoła z Kariotu, który zdradził Jezusa z Nazaretu, nie jest problemem. Jest tajemnicą. Czyż nie dlatego te fragmenty Nowego Testamentu, w których pojawia się Iskariota, z nieubłaganą mocą przyciągają naszą uwagę, wciągają w wir „judaszowych” wydarzeń, sprawiają, że nie potrafimy się do nich zdystansować, myśleć o nich obojętnie, patrzeć na nie z zewnątrz? Tak jakbyśmy sami byli uczestnikami tych dramatycznych wydarzeń. Mroczna sprawa Judasza staje się naszą własną, osobistą sprawą, odkrywającą w nas niezgłębioną mroczną przestrzeń pytań, sprawą, która nas przeraża, ale jednocześnie fascynuje, odpycha i przyciąga. Mysterium tremendum et mysterium fascinosum. Czyż nie tak widział istotę tajemnicy francuski myśliciel Gabriel Marcel, kiedy wskazywał, że jest ona czymś fundamentalnie różnym od „problemu”?

Judasz jest tajemnicą, nie problemem. Jako tajemnica odsłania w nas możliwość naszej własnej zdrady, wywołuje z uśpienia wszystkie te chwile w naszym życiu, kiedy na różne sposoby dopuszczaliśmy się i dopuszczamy naszych osobistych zdrad Jezusa, również tego Jezusa, który obecny jest w zdradzanym człowieku. Pytanie o zdradę Judasza staje się pytaniem o naszą zdradę. Pytanie o zbawienie Judasza staje się pytaniem o nasze zbawienie… A jeśli jest to pytanie o tajemnicę, to w punkcie wyjścia musimy przyjąć, że odpowiedź zawsze będzie się nam wymykać – owszem, będzie się przybliżać, ale i oddalać. Gdybyśmy pytali o „problem”, odpowiedzią byłaby definicja. Tutaj [w wypadku tajemnicy] odpowiedzią jest pewne przybliżenie tego, o co pytamy, z zachowaniem koniecznego dystansu1.

Chcę tu zaprezentować różne, bardzo różne odpowiedzi na pytanie o wieczne losy apostoła z Kariotu, jakich udzielano w dziejach chrześcijaństwa, szczególnie w historii teologii. Mówiąc najbardziej ogólnie, odpowiedzi te układają się w cztery stanowiska. Pierwsze twierdzi: jest pewne, że Judasz został zbawiony; drugie – jest pewne, że Judasz został potępiony; trzecie – nie można być pewnym, że Judasz został potępiony ani zbawiony, w tej sprawie pozostaje nam tylko milczenie; czwarte – można mieć nadzieję, i tylko nadzieję, na zbawienie Judasza.

Zbawiony
Pogląd o zbawieniu Judasza zakładany jest w ramach teologicznego stanowiska tzw. uniwersalistów. Było ono żywe w protestantyzmie w XIX wieku, a i dzisiaj ma swoich zagorzałych zwolenników. Głosiło ono i głosi pewność, czyli doktrynę o zbawieniu bez wyjątku wszystkich stworzeń, ludzi i złych duchów. Wszyscy, nawet najwięksi grzesznicy, ostatecznie powrócą do Boga.

Dla uniwersalistów oczywiste jest, że jeśli Chrystus oddał życie za wszystkich, to wszyscy bez wyjątku zostaną zbawieni. Zgodnie z tym stanowiskiem, piekło, o ile w ogóle istnieje – co nie jest pewne – z istoty ma charakter tylko przejściowy, ponieważ nieskończona dobroć Boga dopuszcza jedynie kary tymczasowe, którymi oczyszcza grzesznika i ostatecznie wprowadza go do nieba. Amerykański Kościół unitariański naucza: Odrzucamy bezwarunkowo doktrynę wiecznego piekła, jako najniegodziwszą imputację przypisaną kiedykolwiek naturze Boga, a także jako doktrynę, która uniemożliwiałaby szczęście w niebiesiech, albowiem żadna istota, której serce nie jest z kamienia, nie mogłaby czuć się szczęśliwa, wiedząc, że połowa rodziny człowieczej, w tym wielu przez nich ukochanych, cierpi męczarnie2.

Pewność zbawienia apostoła z Kariotu głosi też apokryficzna „Ewangelia Judasza”3, o której tak głośno było w mediach w 2006 roku. Wspominam tu o tym tekście, nawet jeśli spotykamy w niej gnostycką koncepcję zbawienia, daleką od wizji chrześcijańskiej. Powstało ono najprawdopodobniej w środowisku starożytnej sekty kainitów, której członkowie uważali, że Judasz, dokonując „zdrady”, odegrał jak najbardziej pozytywną rolę w dziejach zbawienia, za co też spotkała go wieczna nagroda.

Zgodnie z gnostyckimi poglądami autora „Ewangelii Judasza”, zbawienie zarezerwowane jest tylko dla tzw. pneumatyków – ludzi Ducha i tzw. świętego pokolenia, a więc tych, którzy posiedli gnozę, tajemną boską wiedzę i są całkowicie wyzwoleni od tego, co materialne i cielesne. Pneumatycy przeciwstawieni są dwóm innym kategoriom ludzi: hylikom (sarkicy, ludzie materialni), którzy nie mają przystępu do zbawienia, bo nurzają się w materii-złu (gr. hyle – „materia”), a także psychikom (ludzie zmysłowi), skupionym na swojej duszy „zmysłowej” (gr. psyche) i tylko częściowo wyzwolonym od materii i cielesności. Ci drudzy mają szansę na zbawienie, o ile staną się pneumatykami. Tylko bowiem ci, którzy są pneumatykami, dostępują zbawienia.

Mąż z Kariotu w „Ewangelii Judasza”, inaczej niż pozostali apostołowie, jest właśnie pneumatykiem. Posiadł wiedzę tajemną i wie, że musi – poprzez zdradę – sprowokować sytuację, w której Jezus, paradygmat pneumatyka, wyzwoli się z ciała-materii. Czeka za to Iskariotę wieczne zbawienie. Judasz – pisał Pseudo-Tertulian w „Przeciw wszelkim herezjom”, prezentując poglądy kainitów – chcąc zbawienia ludzkości, zdradził Chrystusa, aby zbawienie, któremu przeszkadzały [złe] moce, […], nie mogło doznać przeszkody i w ten sposób przez śmierć Chrystusa, aby nie mogło być żadnego opóźnienia zbawienia […]4.

W „Ewangelii Judasza” sam Jezus zwiastuje wieczne zbawienie Iskarioty: Będziesz / trzynastym i / będziesz przeklęty przez / pozostałą resztę pokolenia, ale / przyjdziesz i będziesz panował nad / nimi. Ostatniego dnia zaś będą / przeklinać twoje nawrócenie z wysokości / do świętego pokolenia. […] Człowieka bowiem, który / mnie nosi, ty ofiarujesz. / Już twój róg się uniósł / i twój gniew się wypełnił / a twoja gwiazda wzeszła / i serce twoje [pojęło].

Potępiony
Stanowisko głoszące pewność potępienia Judasza było (ale czy wciąż jest?) chyba najbardziej rozpowszechnione w historii chrześcijaństwa. Zdrajca Chrystusa-Boga (!) po śmierci mógł trafić jedynie do piekła. Tradycję tę znajdujemy w „Boskiej komedii” Dantego. Geniusz poety-teologa umieścił męża z Kariotu w samym środku piekła, gdzie leży region Giudeka (od Judasza5 oczywiście), przeznaczony dla tych, którzy zdradzili swoich panów, a w jego centrum tkwi największy zdrajca największego Pana, sam Dis (szatan) zamknięty w bryle lodu. […] Ma trzy twarze, czerwoną pośrodku (Judasz), czarną po lewej stronie (Brutus), żółtą po prawej (Kasjusz) […]6:

Skazaniec przedni, nie dość że w zażartej
Tkwił paszczy, szarpan Disowymi szpony,
Raz po raz łypał ze skóry obdarty.
Rzecze Mistrz: „Zbrodzień najsrożej męczony,
Dowiedz się, Judasz jest Iskariota;
Wewnątrz ma głowę, na zewnątrz nóg trzony”7.

W historii chrześcijaństwa zdecydowanie dominował pogląd o „piekielnym wiecznym losie” Judasza, niemniej jednak gdzieś na obrzeżach tej tradycji sączyły się także wąskie strumienie teologii uniwersalistycznej, która odważała się mówić o zbawieniu czy nadziei zbawienia dla wszystkich ludzi, nie wyłączając męża z Kariotu. Nurtowi temu dawano odpór; tak jest też i dzisiaj. Przy okazji publikacji polskiego przekładu „Ewangelii Judasza” stanowisko uniwersalistyczne ostrej krytyce poddał znany publicysta Paweł Lisicki, który umieszcza Judasza w piekle.

Przytaczam tu dłuższą wypowiedź Lisickiego, gdyż zbiera ona w jedno najważniejsze racje za potępieniem Judasza: […] żal Judasza doprowadził do samobójstwa. Judasz uznał, że źle zrobił, ale […] rozpacz nie pozwoliła mu błagać o przebaczenie. Judasz […] pokazuje, że zdrada może zakrzepnąć. Że zło może tak głęboko przeniknąć do ludzkiego serca, że zamyka się ono przed boską litością, że skazuje się ono samo na potępienie. I to jest coś, czego głosiciele powszechnego zbawienia nie mogą przyjąć do wiadomości. Dla nich zbawienie Judasza jest przypadkiem granicznym. Skoro uda się dowieść, że nawet tak wielkie zło – podstępne wydanie samego Boga na śmierć – nie zasługuje na wieczne potępienie, to da się zbawić każdego złoczyńcę. […]. Dążenie do powszechnego zbawienia nie zna ograniczeń. Jeśli nie wyklucza z niego bogobójstwo, to wszystko inne też może zostać usprawiedliwione. […] Wszechmoc boska objawiła się więc jako cierpliwe znoszenie ludzkiej [Judaszowej] niegodziwości, która w ostatecznej konsekwencji ściąga na siebie odtrącenie. I to jest coś, czego wielu współczesnych teologów zrozumieć nie może. W ich oczach miłosierdzie staje się po prostu polisą na bezkarność, a wolność traci swoje najgłębsze znaczenie. […] Żyjemy w kulturze, w której żaden czyn nie może być absolutnie potępiony. Żadna zdrada, łotrostwo, morderstwo, nikczemność. Żadne zło nie zasługuje na wieczną karę, egzystencja człowieka ma wartość nieskończoną. I w tym punkcie właśnie opowieść o Judaszu staje się nie do zniesienia. […] słowa potępienia skierowane przez Jezusa do Judasza oznaczają, że istnienie jako takie nie jest dla człowieka dobrem. Że jeśli człowiek jest zatwardziały w złu, to jego życie jest czymś złym. Nie jest prawdą, że samo istnienie osoby ludzkiej zawsze jest po prostu godne afirmacji; Jezus, który mówi o Judaszu, że lepiej byłoby, gdyby ten się nigdy nie narodził, stanowi żywe zaprzeczenie tych, tak dziś dominujących, teorii. Chodzi nie o afirmację samej osoby jako takiej, ale dobra, które jest w niej. […] Kanoniczne teksty, mimo wszelkich prób ich ponownego zinterpretowania, niezbyt nadają się do rozpoczętego już procesu rehabilitacji tajemniczego syna Szymona. Można się zatem spodziewać kolejnych rewelacji i odkryć, które pozwolą osłabić to, co w tej historii tak nieznośne: wyrok potępienia padający z ust czystego miłosierdzia8.

Stanowisko, według którego Judasz znalazł się w piekle, odwołuje się do dwóch zasadniczych argumentów: po pierwsze, bo nie może być innej kary dla tego, który winny jest śmierci Boga, dla bogobójcy; po drugie – bo taki właśnie wyrok miał ogłosić sam Jezus z Nazaretu: […] biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził (Mt 26, 24; por. Mk 14, 21; Łk 22, 21).

Lisicki czyn Judasza nazywa podstępnym wydaniem samego Boga na śmierć. Rozumowanie to jest klarowne: chrześcijanie wierzą, że Jezus Chrystus jest Bogiem, co oznacza, że wraz ze zdradą Judasza jego sumienie obciąża śmierć samego Boga. Czy jednak apostoł z Kariotu widział w Jezusie Boga? Gdyby miał taką wiarę, to jego sumienie rzeczywiście byłoby obciążone grzechem bogobójstwa. Problem w tym, że Iskariota nie wierzył w bóstwo Jezusa i zarzucanie mu tego jest nieuzasadnionym anachronizmem, a i dowodzi niezrozumienia „dziejów” wiary w bóstwo Chrystusa w Nowym Testamencie.

Judasz nie wierzył w Jezusa jako Boga w czasie Jego ziemskiego pielgrzymowania, podobnie zresztą jak pozostali uczniowie i uczennice Mistrza z Nazaretu. Ich wiara, że Jezus jest Bogiem, narodziła się nie przed Golgotą, ale dopiero po niej, po Jego zmartwychwstaniu. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na jedną, znamienną kwestię.

W Ewangelii Mateusza (rozdział 26) Jezus mówi, że jeden z apostołów Go wyda. Wtedy apostołowie jeden po drugim pytają: „Chyba nie ja, Panie (kyrie)?” (w. 22). Judasz natomiast inaczej zwraca się do Niego: „Czy nie ja, Rabbi?” (w. 25). Jest rzeczą charakterystyczną, że Mateusz wkłada w usta Judasza tytuł: rabbi (mój mistrzu), podczas gdy inni uczniowie zawsze zwracali się do Jezusa, tytułując Go: Pan (kyrios)9.

Tytuł „Pan”, odniesiony do Jezusa i wskazujący na Jego boskość, ma charakter popaschalny, czyli powstał już po zmartwychwstaniu Chrystusa. Ewangelista Mateusz przenosi ten tytuł w czasy przed zmartwychwstaniem i wkłada go w usta apostołów nie dlatego, że już wówczas wierzyli oni, iż Jezus jest Panem czyli Bogiem, ale by zasygnalizować, że ich stosunek do Jezusa już wtedy krył w sobie otwartość na późniejszą, popaschalną wiarę w Jego bóstwo. Tej otwartości wiary – uważa Mateusz – brakowało Judaszowi, dlatego konsekwentnie tytułuje on Jezusa jako „rabbiego”, „nauczyciela” czy „mistrza”, ale nie jako „Pana”.

W oczach apostoła z Kariotu Jezus nie był Bogiem, Panem czy Kyriosem. Judasz nie zdradził swego Pana/Boga, ale „tylko” Rabbiego. Jego sumienia nie może obciążać grzech „bogobójstwa”, nawet jeśli przez Judasza ginie Bóg! W etycznym spojrzeniu Lisickiego na Iskariotę brak tych biblijnych niuansów. Znamienne, że Lisicki, przywołując scenę z Ewangelii Mateusza, przytacza pytanie Judasza w błędnym brzmieniu: Czy to ja, P a n i e? [podkr. moje – J. M.] Niewielka niewierność Ewangelii, a ogromne konsekwencje.

Wraz z drugim argumentem za potępieniem Iskarioty – z powoływaniem się na „biada” Jezusa z Nazaretu – wchodzimy w orbitę trzeciego stanowiska.