Józef Majewski
Gdzie jest Judasz
Teologiczne spory wokół apostoła zdrajcy
Teologiczne spory wokół apostoła
zdrajcy
Sprawa Judasza, apostoła z Kariotu,
który zdradził Jezusa z Nazaretu, nie jest problemem. Jest
tajemnicą. Czyż nie dlatego te fragmenty Nowego Testamentu, w
których pojawia się Iskariota, z nieubłaganą mocą przyciągają
naszą uwagę, wciągają w wir „judaszowych” wydarzeń,
sprawiają, że nie potrafimy się do nich zdystansować, myśleć o
nich obojętnie, patrzeć na nie z zewnątrz? Tak jakbyśmy sami byli
uczestnikami tych dramatycznych wydarzeń. Mroczna sprawa Judasza
staje się naszą własną, osobistą sprawą, odkrywającą w nas
niezgłębioną mroczną przestrzeń pytań, sprawą, która nas
przeraża, ale jednocześnie fascynuje, odpycha i przyciąga.
Mysterium tremendum et mysterium fascinosum. Czyż nie tak widział
istotę tajemnicy francuski myśliciel Gabriel Marcel, kiedy
wskazywał, że jest ona czymś fundamentalnie różnym od
„problemu”?
Judasz jest tajemnicą, nie problemem.
Jako tajemnica odsłania w nas możliwość naszej własnej zdrady,
wywołuje z uśpienia wszystkie te chwile w naszym życiu, kiedy na
różne sposoby dopuszczaliśmy się i dopuszczamy naszych osobistych
zdrad Jezusa, również tego Jezusa, który obecny jest w zdradzanym
człowieku. Pytanie o zdradę Judasza staje się pytaniem o naszą
zdradę. Pytanie o zbawienie Judasza staje się pytaniem o nasze
zbawienie… A jeśli jest to pytanie o tajemnicę, to w punkcie
wyjścia musimy przyjąć, że odpowiedź zawsze będzie się nam
wymykać – owszem, będzie się przybliżać, ale i oddalać.
Gdybyśmy pytali o „problem”, odpowiedzią byłaby definicja.
Tutaj [w wypadku tajemnicy] odpowiedzią jest pewne przybliżenie
tego, o co pytamy, z zachowaniem koniecznego dystansu1.
Chcę tu zaprezentować różne, bardzo
różne odpowiedzi na pytanie o wieczne losy apostoła z Kariotu,
jakich udzielano w dziejach chrześcijaństwa, szczególnie w
historii teologii. Mówiąc najbardziej ogólnie, odpowiedzi te
układają się w cztery stanowiska. Pierwsze twierdzi: jest pewne,
że Judasz został zbawiony; drugie – jest pewne, że Judasz został
potępiony; trzecie – nie można być pewnym, że Judasz został
potępiony ani zbawiony, w tej sprawie pozostaje nam tylko milczenie;
czwarte – można mieć nadzieję, i tylko nadzieję, na zbawienie
Judasza.
Zbawiony
Pogląd o zbawieniu Judasza zakładany
jest w ramach teologicznego stanowiska tzw. uniwersalistów. Było
ono żywe w protestantyzmie w XIX wieku, a i dzisiaj ma swoich
zagorzałych zwolenników. Głosiło ono i głosi pewność, czyli
doktrynę o zbawieniu bez wyjątku wszystkich stworzeń, ludzi i
złych duchów. Wszyscy, nawet najwięksi grzesznicy, ostatecznie
powrócą do Boga.
Dla uniwersalistów oczywiste jest, że
jeśli Chrystus oddał życie za wszystkich, to wszyscy bez wyjątku
zostaną zbawieni. Zgodnie z tym stanowiskiem, piekło, o ile w ogóle
istnieje – co nie jest pewne – z istoty ma charakter tylko
przejściowy, ponieważ nieskończona dobroć Boga dopuszcza jedynie
kary tymczasowe, którymi oczyszcza grzesznika i ostatecznie
wprowadza go do nieba. Amerykański Kościół unitariański naucza:
Odrzucamy bezwarunkowo doktrynę wiecznego piekła, jako
najniegodziwszą imputację przypisaną kiedykolwiek naturze Boga, a
także jako doktrynę, która uniemożliwiałaby szczęście w
niebiesiech, albowiem żadna istota, której serce nie jest z
kamienia, nie mogłaby czuć się szczęśliwa, wiedząc, że połowa
rodziny człowieczej, w tym wielu przez nich ukochanych, cierpi
męczarnie2.
Pewność zbawienia apostoła z Kariotu
głosi też apokryficzna „Ewangelia Judasza”3, o której tak
głośno było w mediach w 2006 roku. Wspominam tu o tym tekście,
nawet jeśli spotykamy w niej gnostycką koncepcję zbawienia, daleką
od wizji chrześcijańskiej. Powstało ono najprawdopodobniej w
środowisku starożytnej sekty kainitów, której członkowie
uważali, że Judasz, dokonując „zdrady”, odegrał jak
najbardziej pozytywną rolę w dziejach zbawienia, za co też
spotkała go wieczna nagroda.
Zgodnie z gnostyckimi poglądami autora
„Ewangelii Judasza”, zbawienie zarezerwowane jest tylko dla tzw.
pneumatyków – ludzi Ducha i tzw. świętego pokolenia, a więc
tych, którzy posiedli gnozę, tajemną boską wiedzę i są
całkowicie wyzwoleni od tego, co materialne i cielesne. Pneumatycy
przeciwstawieni są dwóm innym kategoriom ludzi: hylikom (sarkicy,
ludzie materialni), którzy nie mają przystępu do zbawienia, bo
nurzają się w materii-złu (gr. hyle – „materia”), a także
psychikom (ludzie zmysłowi), skupionym na swojej duszy „zmysłowej”
(gr. psyche) i tylko częściowo wyzwolonym od materii i cielesności.
Ci drudzy mają szansę na zbawienie, o ile staną się pneumatykami.
Tylko bowiem ci, którzy są pneumatykami, dostępują zbawienia.
Mąż z Kariotu w „Ewangelii
Judasza”, inaczej niż pozostali apostołowie, jest właśnie
pneumatykiem. Posiadł wiedzę tajemną i wie, że musi – poprzez
zdradę – sprowokować sytuację, w której Jezus, paradygmat
pneumatyka, wyzwoli się z ciała-materii. Czeka za to Iskariotę
wieczne zbawienie. Judasz – pisał Pseudo-Tertulian w „Przeciw
wszelkim herezjom”, prezentując poglądy kainitów – chcąc
zbawienia ludzkości, zdradził Chrystusa, aby zbawienie, któremu
przeszkadzały [złe] moce, […], nie mogło doznać przeszkody i w
ten sposób przez śmierć Chrystusa, aby nie mogło być żadnego
opóźnienia zbawienia […]4.
W „Ewangelii Judasza” sam Jezus
zwiastuje wieczne zbawienie Iskarioty: Będziesz / trzynastym i /
będziesz przeklęty przez / pozostałą resztę pokolenia, ale /
przyjdziesz i będziesz panował nad / nimi. Ostatniego dnia zaś
będą / przeklinać twoje nawrócenie z wysokości / do świętego
pokolenia. […] Człowieka bowiem, który / mnie nosi, ty
ofiarujesz. / Już twój róg się uniósł / i twój gniew się
wypełnił / a twoja gwiazda wzeszła / i serce twoje [pojęło].
Potępiony
Stanowisko głoszące pewność
potępienia Judasza było (ale czy wciąż jest?) chyba najbardziej
rozpowszechnione w historii chrześcijaństwa. Zdrajca Chrystusa-Boga
(!) po śmierci mógł trafić jedynie do piekła. Tradycję tę
znajdujemy w „Boskiej komedii” Dantego. Geniusz poety-teologa
umieścił męża z Kariotu w samym środku piekła, gdzie leży
region Giudeka (od Judasza5 oczywiście), przeznaczony dla tych,
którzy zdradzili swoich panów, a w jego centrum tkwi największy
zdrajca największego Pana, sam Dis (szatan) zamknięty w bryle lodu.
[…] Ma trzy twarze, czerwoną pośrodku (Judasz), czarną po lewej
stronie (Brutus), żółtą po prawej (Kasjusz) […]6:
Skazaniec przedni, nie dość że w
zażartej
Tkwił paszczy, szarpan Disowymi
szpony,
Raz po raz łypał ze skóry obdarty.
Rzecze Mistrz: „Zbrodzień najsrożej
męczony,
Dowiedz się, Judasz jest Iskariota;
Wewnątrz ma głowę, na zewnątrz nóg
trzony”7.
W historii chrześcijaństwa
zdecydowanie dominował pogląd o „piekielnym wiecznym losie”
Judasza, niemniej jednak gdzieś na obrzeżach tej tradycji sączyły
się także wąskie strumienie teologii uniwersalistycznej, która
odważała się mówić o zbawieniu czy nadziei zbawienia dla
wszystkich ludzi, nie wyłączając męża z Kariotu. Nurtowi temu
dawano odpór; tak jest też i dzisiaj. Przy okazji publikacji
polskiego przekładu „Ewangelii Judasza” stanowisko
uniwersalistyczne ostrej krytyce poddał znany publicysta Paweł
Lisicki, który umieszcza Judasza w piekle.
Przytaczam tu dłuższą wypowiedź
Lisickiego, gdyż zbiera ona w jedno najważniejsze racje za
potępieniem Judasza: […] żal Judasza doprowadził do samobójstwa.
Judasz uznał, że źle zrobił, ale […] rozpacz nie pozwoliła mu
błagać o przebaczenie. Judasz […] pokazuje, że zdrada może
zakrzepnąć. Że zło może tak głęboko przeniknąć do ludzkiego
serca, że zamyka się ono przed boską litością, że skazuje się
ono samo na potępienie. I to jest coś, czego głosiciele
powszechnego zbawienia nie mogą przyjąć do wiadomości. Dla nich
zbawienie Judasza jest przypadkiem granicznym. Skoro uda się
dowieść, że nawet tak wielkie zło – podstępne wydanie samego
Boga na śmierć – nie zasługuje na wieczne potępienie, to da się
zbawić każdego złoczyńcę. […]. Dążenie do powszechnego
zbawienia nie zna ograniczeń. Jeśli nie wyklucza z niego
bogobójstwo, to wszystko inne też może zostać usprawiedliwione.
[…] Wszechmoc boska objawiła się więc jako cierpliwe znoszenie
ludzkiej [Judaszowej] niegodziwości, która w ostatecznej
konsekwencji ściąga na siebie odtrącenie. I to jest coś, czego
wielu współczesnych teologów zrozumieć nie może. W ich oczach
miłosierdzie staje się po prostu polisą na bezkarność, a wolność
traci swoje najgłębsze znaczenie. […] Żyjemy w kulturze, w
której żaden czyn nie może być absolutnie potępiony. Żadna
zdrada, łotrostwo, morderstwo, nikczemność. Żadne zło nie
zasługuje na wieczną karę, egzystencja człowieka ma wartość
nieskończoną. I w tym punkcie właśnie opowieść o Judaszu staje
się nie do zniesienia. […] słowa potępienia skierowane przez
Jezusa do Judasza oznaczają, że istnienie jako takie nie jest dla
człowieka dobrem. Że jeśli człowiek jest zatwardziały w złu, to
jego życie jest czymś złym. Nie jest prawdą, że samo istnienie
osoby ludzkiej zawsze jest po prostu godne afirmacji; Jezus, który
mówi o Judaszu, że lepiej byłoby, gdyby ten się nigdy nie
narodził, stanowi żywe zaprzeczenie tych, tak dziś dominujących,
teorii. Chodzi nie o afirmację samej osoby jako takiej, ale dobra,
które jest w niej. […] Kanoniczne teksty, mimo wszelkich prób ich
ponownego zinterpretowania, niezbyt nadają się do rozpoczętego już
procesu rehabilitacji tajemniczego syna Szymona. Można się zatem
spodziewać kolejnych rewelacji i odkryć, które pozwolą osłabić
to, co w tej historii tak nieznośne: wyrok potępienia padający z
ust czystego miłosierdzia8.
Stanowisko, według którego Judasz
znalazł się w piekle, odwołuje się do dwóch zasadniczych
argumentów: po pierwsze, bo nie może być innej kary dla tego,
który winny jest śmierci Boga, dla bogobójcy; po drugie – bo
taki właśnie wyrok miał ogłosić sam Jezus z Nazaretu: […]
biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie
wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził
(Mt 26, 24; por. Mk 14, 21; Łk 22, 21).
Lisicki czyn Judasza nazywa podstępnym
wydaniem samego Boga na śmierć. Rozumowanie to jest klarowne:
chrześcijanie wierzą, że Jezus Chrystus jest Bogiem, co oznacza,
że wraz ze zdradą Judasza jego sumienie obciąża śmierć samego
Boga. Czy jednak apostoł z Kariotu widział w Jezusie Boga? Gdyby
miał taką wiarę, to jego sumienie rzeczywiście byłoby obciążone
grzechem bogobójstwa. Problem w tym, że Iskariota nie wierzył w
bóstwo Jezusa i zarzucanie mu tego jest nieuzasadnionym
anachronizmem, a i dowodzi niezrozumienia „dziejów” wiary w
bóstwo Chrystusa w Nowym Testamencie.
Judasz nie wierzył w Jezusa jako Boga
w czasie Jego ziemskiego pielgrzymowania, podobnie zresztą jak
pozostali uczniowie i uczennice Mistrza z Nazaretu. Ich wiara, że
Jezus jest Bogiem, narodziła się nie przed Golgotą, ale dopiero po
niej, po Jego zmartwychwstaniu. W tym kontekście warto zwrócić
uwagę na jedną, znamienną kwestię.
W Ewangelii Mateusza (rozdział 26)
Jezus mówi, że jeden z apostołów Go wyda. Wtedy apostołowie
jeden po drugim pytają: „Chyba nie ja, Panie (kyrie)?” (w. 22).
Judasz natomiast inaczej zwraca się do Niego: „Czy nie ja, Rabbi?”
(w. 25). Jest rzeczą charakterystyczną, że Mateusz wkłada w usta
Judasza tytuł: rabbi (mój mistrzu), podczas gdy inni uczniowie
zawsze zwracali się do Jezusa, tytułując Go: Pan (kyrios)9.
Tytuł „Pan”, odniesiony do Jezusa
i wskazujący na Jego boskość, ma charakter popaschalny, czyli
powstał już po zmartwychwstaniu Chrystusa. Ewangelista Mateusz
przenosi ten tytuł w czasy przed zmartwychwstaniem i wkłada go w
usta apostołów nie dlatego, że już wówczas wierzyli oni, iż
Jezus jest Panem czyli Bogiem, ale by zasygnalizować, że ich
stosunek do Jezusa już wtedy krył w sobie otwartość na
późniejszą, popaschalną wiarę w Jego bóstwo. Tej otwartości
wiary – uważa Mateusz – brakowało Judaszowi, dlatego
konsekwentnie tytułuje on Jezusa jako „rabbiego”, „nauczyciela”
czy „mistrza”, ale nie jako „Pana”.
W oczach apostoła z Kariotu Jezus nie
był Bogiem, Panem czy Kyriosem. Judasz nie zdradził swego
Pana/Boga, ale „tylko” Rabbiego. Jego sumienia nie może obciążać
grzech „bogobójstwa”, nawet jeśli przez Judasza ginie Bóg! W
etycznym spojrzeniu Lisickiego na Iskariotę brak tych biblijnych
niuansów. Znamienne, że Lisicki, przywołując scenę z Ewangelii
Mateusza, przytacza pytanie Judasza w błędnym brzmieniu: Czy to ja,
P a n i e? [podkr. moje – J. M.] Niewielka niewierność Ewangelii,
a ogromne konsekwencje.
Wraz z drugim argumentem za potępieniem
Iskarioty – z powoływaniem się na „biada” Jezusa z Nazaretu –
wchodzimy w orbitę trzeciego stanowiska.