środa, 7 marca 2012

Łatwe chrześcijaństwo

http://www.teologia.protestanci.org/artykuly/art96.php 

Samuel Waldron: "Łatwe chrześcijaństwo."


1. Łatwe chrześcijaństwo
„Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mateusza 7:13, 14).

Istnieje szeroki rodzaj chrześcijaństwa, rzekomo ewangeliczny i fundamentalny, lecz celowo na tyle ułatwiony i popularny, by odpowiadał połowicznym, znużonym i nowoczesnym bywalcom kościołów. Będąc wiernym swej misji, rozwinął całą serię nauk, których jedynym konsekwentnym, ogólnym efektem jest wygładzenie szorstkich krawędzi i ostrych kątów prawdziwego chrześcijaństwa. Te nowe doktryny są bardzo popularne i szeroko akceptowane. Dlaczego miałoby być inaczej? Przecież służą one naturalnej awersji człowieka do samozaparcia i wspierają współczesny kult przyjemności.

Jedynie tymi głęboko zakorzenionymi skłonnościami można wytłumaczyć złudzenie, jakoby takie chrześcijaństwo było autentyczne. Jezus ostrzegał przed tym, mówiąc, że prawdziwe chrześcijaństwo będzie trudne i niepopularne („ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” - Mateusza 7:14), podczas gdy jego imitacja jest łatwa, popularna i wiedzie na potępienie („szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie” - Mateusza 7:13). Czy twoje chrześcijaństwo jest autentyczne? Czy też może jest łatwe, popularne i wiedzie na potępienie?

2. Podejrzana niekonsekwencja
Jedną z podejrzanych cech obecnego „łatwego chrześcijaństwa” jest jego niekonsekwencja. Na przykład „łatwe chrześcijaństwo” naucza, że to, czy ktoś pozostanie zbawionym zależy wyłącznie od Boga. Chrześcijanie zostaną zbawieni bez względu na to, jak żyją. Tak „łatwe chrześcijaństwo” pojmuje „wieczne bezpieczeństwo”. Lecz gdy chodzi o dostąpienie zbawienia, to już całkiem inna historia. Łatwe chrześcijaństwo powiada, że dostąpienie zbawienia zależy wyłącznie od nas. To my musimy podjąć decyzję za Chrystusem. Wszystko zależy od naszej wolnej woli.

Jest rzeczą oczywistą, że takie podejście do zbawienia jest beznadziejnie niekonsekwentne, z wyjątkiem jednego aspektu. Ono konsekwentnie czyni chrześcijaństwo łatwym. Ludzie pragnący zbawienia mogą je łatwo otrzymać i jeszcze łatwiej zachować. Umożliwia im to „łatwe chrześcijaństwo”, nauczając nielogicznie o „wiecznym bezpieczeństwie” i „zbawieniu dzięki decyzji”.

Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że skoro ludzie mogą z wolnej woli dostąpić zbawienia, to mogą też z własnej wolnej woli zdecydować, iż nie pozostaną zbawionymi? Jeśli z wolnej woli weszli, to czy nie mogą też wyjść?

Prawda biblijna wykazuje, że „łatwe chrześcijaństwo” jest w błędzie zarówno co do dostąpienia zbawienia, jak i pozostania zbawionym, ponieważ obie te sprawy zależą głównie od Boga i Jego suwerennej łaski, choć obie wiążą się także z wytężoną aktywnością naszych serc, umysłów i woli. Pan Jezus podkreślił tą równowagę w kwestii dostąpienia zbawienia. „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz” (Jana 6:37). Równowaga jest doskonała. To Ojciec pozwala ludziom przyjść, lecz to oni muszą przyjść i przychodzą. Słowo Boże zachowuje tą równowagę również w kwestii pozostania zbawionym, gdyż Paweł powiada: „Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie”. (Filipian 2:12, 13). Musimy sprawować zbawienie, ale dlatego, że Bóg wykonuje w nas swą wolę i swe dzieło!

Dla unikania „łatwego chrześcijaństwa” i zachowania autentycznego chrześcijaństwa ta równowaga ma krytyczne znaczenie.

3. Oddaj swój głos!
„Bóg zagłosował na ciebie. Szatan głosował przeciwko tobie. Ty musisz oddać decydujący głos”. Ucząc w ten sposób, ewangeliczni chrześcijanie wzbudzają w ludziach wiarę, że „dostąpienie zbawienia” jest po prostu kwestią podjęcia decyzji za Chrystusem na podstawie własnej woli. Taka nauka jest niezrównoważona i szkodliwa!

Co złego jest w nauce, że „dostąpienie zbawienia” zależy wyłącznie od naszej wolnej woli? Jest ona zła, gdyż popiera ona butne poczucie samowystarczalności grzesznika. Wszystko, co się stanie, zależy od jego krytycznej decyzji za Chrystusem, podjętej z wolnej, niewspomaganej niczym woli. Jakże to mu schlebia i pompuje jego samoocenę! Takie nastawienie stoi w zupełnej sprzeczności z wymaganą reakcją na ewangelię! Biblijna ocena grzesznika nie jest tak pochlebna! Jezus stwierdził: „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał” (Jana 6:44). Paweł napisał Efezjanom, że przed działaniem suwerennej łaski ‘umarli przez upadki i grzechy swoje’ (Efezjan 2:1). Umarli nie podejmują decyzji za Chrystusem! Ta nauka biblijna jest ważna, ponieważ nadzieja w Chrystusie jest tylko dla tych, którzy nie pokładają nadziei w sobie.

Jest ona błędna również dlatego, że obniża wymagania ewangelii i zaciemnia fakt, że prawdziwe nawrócenie jest trudne. W myśl tej nauki nawrócenie w krytycznej chwili zależy od niewspomaganej niczym wolnej woli, dlatego wzbudza ona w ludziach przekonanie, jakoby byli sami zdolni do nawrócenia. Biblijna wiara i pokuta są sprowadzone do decyzji za Chrystusem, lecz wymagania wiary i pokuty są czymś więcej niż na to pozwala sama wolna wola. Prawda jest taka, że jedynie Bóg przy pomocy swej potężnej łaski może uzdolnić ludzi do wiary i pokuty (Dzieje 5:31; 2 Tymoteusza 2:25).

Jeśli twoja decyzja za Chrystusem nie wiązała się z wiarą i pokutą udzieloną z wolnej łaski Bożej, nie zadowalaj się nią i nie daj się jej zwieść!

4. Łatwa wiara
Jedną z popularnych nauk „łatwego chrześcijaństwa” jest „łatwa wiara”. Podobnie, jak inne fałszywe nauki, „łatwa wiara” jest wypaczeniem prawdy. Biblia uczy, że Bóg uznaje nas za prawych jedynie na podstawie wiary w Chrystusa; głosił to Marcin Luter, głosiła to Reformacja. Otrzymujemy zbawienie tylko przez wiarę. Kwestia polega na tym: łatwa wiara albo biblijna wiara!

Biblijna wiara domaga się kosztownych i radykalnych zmian w życiu jednostki oraz wywołuje takie zmiany. Jej sednem jest najwyższe oddanie dla Chrystusa. „Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien” (Mateusza 10:37, 38). Jej syjamską bliźniaczką jest pokuta. „Przynoścież tedy owoce godne pokuty […] A już i siekiera do korzenia drzew przyłożona jest; wszelkie tedy drzewo, które nie przynosi owocu dobrego, bywa wycięte, i w ogień wrzucone” (Mateusza 3:8, 10, BG).
Charakterystyczną cechą pokuty jest to, że jej owocem są dobre uczynki. „Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa” (Jakuba 2:26). „Bo w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz wiara, która jest czynna w miłości” (Galacjan 5:6).

Jeżeli powiedziano ci, że możesz mieć Chrystusa za Zbawiciela, lecz nie jako Pana; jeśli mówiono ci, iż zbawienie jest tak łatwe, jak abecadło; jeżeli zapewniano cię, że chwilowa decyzja może zbawić twą duszę, to znaczy, iż byłeś nauczany „łatwej wiary”. Jeśli myślisz, że taka wiara cię zbawi, to zostałeś zwiedziony!

5. Wolni od prawa
Ten zwrot z popularnej pieśni ewangelicznej jest streszczeniem kolejnej nauki „łatwego chrześcijaństwa”. Pieśń ta została sparodiowana w następujący sposób: „Wolny od prawa! To szczęśliwy stan! Choć pragnę grzeszyć, przebaczenie mam”. To smutne, że w „łatwym chrześcijaństwie” wolność od prawa ściśle odpowiada temu opisowi.

Czy jednak chrześcijanie nie są wolni od prawa? Oczywiście, że są! Są wolni od sądowniczego i ceremonialnego prawa danego Izraelowi. Są także wolni od prawa moralnego rozumianego jako metoda zasłużenia na zbawienie. Dlatego Biblia mówi: „nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce” (Rzymian 6:14, BT). Lecz chrześcijanie podlegają prawu moralnemu, objawionemu w Dziesięciu Przykazaniach, jako regule życia. Innymi słowy zachowują prawo jako autorytatywne instrukcje, które Zbawiciel odnosi do ich życia.

Nowy Testament żąda takiego przestrzegania prawa! „Niczym jest zarówno obrzezanie, jak i nieobrzezanie, a ważne jest tylko zachowywanie przykazań Bożych” (1 Koryntian 7:19, BT). „Czy więc przez wiarę obalamy Prawo? Żadną miarą! Tylko Prawo właściwie ustawiamy” (Rzymian 3:31, BT). „Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie” (Rzymian 7:12, BT).

„Łatwe chrześcijaństwo” oferuje wolność od prawa, ale taka wolność to zniewolenie grzechem! Prawdziwy chrześcijanin mówi: „I chodzić będę na wolności, Bo szukam rozkazów twoich” (Psalm 119:45).

6. Wieczne bezpieczeństwo
Nowoczesne „łatwe chrześcijaństwo” - oddane sprawie beztroskiej i niewymagającej wysiłku religii - wynalazło doktrynę wiecznego bezpieczeństwa lub „raz zbawiony, na zawsze zbawiony”. Mając takie ubezpieczenie, każdy, kto wsiadł do „pociągu, którego przeznaczeniem jest chwała”, może odpocząć i ułożyć się do snu. Skoro złożył już swój depozyt w banku zbawienia, to może wydać resztę swych pieniędzy zgodnie ze swym upodobaniem. Jest to fałszywa doktryna! Słowo Boże nigdzie nie naucza, że gdy tylko człowiek narodzi się na nowo, może pofolgować pożądliwościom ciała i być tak świeckim, jak tylko chce, a mimo to być pewnym tego, iż dostanie się do nieba. Wbrew temu Biblia naucza: „Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie” (Rzymian 8:13). Jezus powiedział: „Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną” (Jana 15:6). Apostoł Piotr odnotowuje: „Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się [...] Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie” (2 Piotra 2:21, 22).

Czy chrześcijanin nie może mieć pewności, że dostąpi chwały? Oczywiście, że tak! Lecz znajduje ją w doktrynie Reformacji znanej jako „wytrwanie świętych”. Pismo Święte naucza, że wszyscy, którzy raz zostali zbawieni, wytrwają w świętości i zostaną ostatecznie zbawieni. Jest to wielką pociechą dla prawdziwego chrześcijanina, lecz nie dotyczy kogoś, kto pragnie beztroskiego chrześcijaństwa.

Jeżeli budujesz swą nadzieję na decyzji lub przeżyciu z odległej przeszłości, których następstwem nie było nowe życie, prowadzone do chwili obecnej, to twoja dusza nie jest bezpieczna! Nie pozwól, by taka fałszywa pewność cię zniszczyła!

7. Cieleśni chrześcijanie?
„Teoria cielesnego chrześcijanina” jest kolejną nauką „łatwego chrześcijaństwa”, obliczoną na zmniejszenie presji w życiu przeciętnego bywalcy kościoła. „Wielką” rzeczą w tej nauce jest to, że zmniejsza ona presję w życiu nauczycieli „łatwego chrześcijaństwa”. Kiedyś, gdy „nawróceni” trwali w swym bezbożnym stylu życia lub powracali do niego, nazywano ich obłudnikami lub odstępcami. Teraz nazywani są „cielesnymi chrześcijanami”. Wpływa to na poprawę statystyk ewangelisty i pozwala uniknąć bolesnej oceny jego przesłania i metod. Czym jest „teoria cielesnego chrześcijanina”? Niech jej obrońcy wyjaśnią! „Gdy już zaprosiłeś Chrystusa do swego życia, możesz znowu przejąć kontrolę nad swym życiem. Nowy Testament w 1 Koryntian 2:14-3:3 przedstawia trzy rodzaje ludzi […] Te trzy rodzaje ludzi to ‘człowiek zmysłowy’, ‘człowiek cielesny’ i ‘człowiek duchowy’”. Człowiek cielesny to „chrześcijanin, który zaprosił Chrystusa do swego życia”, ale „nie ufa Bogu” oraz w buncie przeciw zwierzchnictwu Chrystusa „znowu przejął kontrolę nad swym życiem”. Tej teorii naucza się w uwagach marginesowych zamieszczonych w popularnym wydaniu Biblii studyjnej oraz w traktatach słynnej organizacji ewangelizacyjnej. Za przyczyną tej teorii, wielu uważa się za chrześcijan, choć są pod gniewem Bożym. Podobnie, jak fałszywi prorocy, nauczyciele tej teorii wołają: „Pokój! Pokój! Choć nie ma pokoju” (Jeremiasza 6:14 i 8:11).

Nie daj się im oszukać! Badaj Pismo Święte. Cały Nowy Testament świadczy przeciwko tej teorii. Przeczytaj Rzymian 8:1-17, Efezjan 5:3-7, Galacjan 5:19-26. Galacjan 5:24 jest streszczeniem nauki biblijnej: „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami”. Jeżeli twoja grzeszna natura nie została ukrzyżowana dzięki łasce Chrystusa, to nie jesteś cielesnym chrześcijaninem. Nie jesteś chrześcijaninem w ogóle, i dopiero musisz nim się stać.

Sednem „teorii cielesnego chrześcijanina” jest pogląd, jakoby człowiek mógł mieć Chrystusa w swym życiu, lecz nie mieć Go na tronie swego życia. Zauważyliśmy już, że cały Nowy Testament przeczy tej niebezpiecznej doktrynie. Co jednak powiedzieć o 1 Koryntian 3:1-4, przytaczanym na jej poparcie? Czy naucza on tej teorii?

Apostoł Paweł był nie tylko natchniony przez Boga, był też bardzo rozsądny - nie chciał przeczyć temu, co zapisał kilka linijek wcześniej. W tym samym liście dał wyraźnie do zrozumienia, co powiedziałby o tej nowoczesnej teorii: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego” (1 Koryntian 6:9-11, BT).

Wszystko, co Paweł mówi w 1 Koryntian 3:1-4 sprowadza się do tego, że chrześcijanie czasami mogą w pewnych sferach swego życia zachowywać się jak nienawróceni, świeccy ludzie; i tak się nieraz zachowują. „Jeszcze bowiem cieleśni jesteście. Bo skoro między wami jest zazdrość i kłótnia, to czyż cieleśni nie jesteście i czy na sposób ludzki nie postępujecie? Albowiem jeśli jeden mówi: Ja jestem Pawłowy, a drugi: Ja Apollosowy, to czyż cieleśni nie jesteście?” (1 Koryntian 3:3, 4).

Jedną rzeczą jest, gdy ktoś sporadycznie postępuje w niektórych sferach jak nienawrócony człowiek. Jednak zupełnie inną rzeczą jest, gdy dominującą charakterystyką czyjegoś życia jest postępowanie jak cielesny człowiek. O takich Biblia mówi, że ich miejscem „będzie jezioro płonące ogniem i siarką” (Objawienie 21:8). Oby Bóg uchronił cię przed pójściem na miejsce, do którego pójdą wszyscy „cieleśni chrześcijanie”.

8. Zdrowie i bogactwo!
Stosunkowo nowym wynalazkiem „łatwego chrześcijaństwa” jest ewangelia zdrowia i bogactwa. Ewangelia ta naucza, że skoro Bóg kocha swe dzieci, to nie jest Jego wolą, by były biedne lub chore. Wszyscy chrześcijanie mogliby być zdrowi i bogaci, gdyby poznali, że tego chce dla nich Bóg oraz gdyby mieli wiarę, by wyznawać Jego obietnice! Niektórzy naprawdę myślą, że mogliby posiąść luksusowy dom z basenem, gdyby tylko wierzyli, że da im to Bóg. Inni są pewni, że ich śmiertelnie chorzy krewni wyzdrowieją, jeśli wyznają to z wiarą.
Oczywiście, często się zdarza, że fałszywa doktryna jest prawdą doprowadzoną do skrajności. W ewangelii zdrowia i bogactwa jest element prawdy. Jest prawdą, że Bóg może uczynić nas zdrowymi i bogatymi w odpowiedzi na nasze modlitwy! Jest też prawdą, że pobożne życie generalnie prowadzi do zdrowia i dobrobytu. Pismo Święte ostrzega przed wieloma grzechami, które nadwątlają zdrowie, jak nieumiarkowane jedzenie i picie alkoholu oraz palenie tytoniu. Owocem Ducha jest opanowanie (Galacjan 5:22). Ktoś, kto jest chrześcijaninem od młodości wygląda o wiele młodziej niż jego koledzy z klasy, z którymi spotkał się na uroczystości 25-lecia ukończenia nauki.

Pismo Święte naucza także o pracowitości oraz o konieczności unikania niemądrego i niegospodarnego korzystania z pieniędzy. Takie zalety prowadzą do dobrobytu. „Ręka pracowitych ubogaca” (Przypowieści 10:4).

Zdrowie i bogactwo są czymś dobrym. Są owocem pobożnego życia. Tak naucza Słowo Boże. Nie naucza ono ewangelii zdrowia i bogactwa. Nie ma ona nic wspólnego z ewangelią Chrystusa, który przestrzegł ludzi, by obliczyli koszty, zanim wezmą swój krzyż, by Go naśladować (Łukasza 14:25-33). Jest sprzeczna z najprostszymi realiami Słowa Bożego.

Chodzi o prześladowania. Jezus powiedział: „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios” (Mateusza 5:10).

Prześladowanie często rujnuje zdrowie prawych i niweczy ich bogactwo.

W każdym chrześcijaninie pozostaje grzech. Zdrowie i bogactwo mogą nie leżeć w naszym najlepszym interesie! Czy jesteśmy świętsi od Apostoła Pawła? „Bym się więc […] zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, […] by mnie policzkował [...]. W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości” (2 Koryntian 12:7-9).

Faktem jest, że wszyscy chrześcijanie umierają. Jakże głupią jest myśl, że wszyscy chrześcijanie, którzy zmarli, nie mieli dość wiary, by uniknąć śmierci! O nie, to wolą Boga jest, by chrześcijanie umierali. Skoro to najgorsze zło jest wolą Bożą, to również może nią być ubóstwo i choroba.

W końcu problemem z ewangelią zdrowia i dobrobytu wyznawaną w „łatwym chrześcijaństwie” jest kwestia odpowiedniego czasu. Po powrocie Chrystusa Bóg pragnie obdarzyć swój bezgrzeszny lud doskonałym zdrowiem i niewyobrażalnym bogactwem. Gdy naucza się, że takie błogosławieństwa są dla chrześcijanina teraźniejszością, skutki tego mogą być okrutne! Taka nauka rozbudza fałszywe nadzieje. Kiedy takie nadzieje zawodzą, wówczas ta nauka dodaje do brzemienia choroby i ubóstwa fałszywe poczucie winy. Mówi się ludziom, że od uzdrowienia lub bogactwa odgradza te osoby ich bezbożna niewiara. Oby Bóg uchronił cię od okrucieństwa tej fałszywej nauki nowoczesnego „łatwego chrześcijaństwa”.

9. Proroctwa i wielki ucisk
Innym znamieniem „łatwego chrześcijaństwa” jest jego fascynacja proroctwami. Inne ważne tematy nie przyciągną tłumów, ale temat proroctw sprawi, że kaplica się zapełni! Faktem jest, że popularny, proroczy scenariusz odpowiada cielesnym skłonnościom wielu tak zwanych chrześcijan. Choć wierzą temu scenariuszowi również poważni chrześcijanie, jest on przeznaczony dla „łatwego chrześcijaństwa”.

Tak się rzeczy mają, gdyż ów scenariusz naucza, że chrześcijanie nie przejdą przez „wielki ucisk”. Biblia naucza, że zanim Chrystus powróci, by wybawić swój lud, tuż przed końcem świata nastanie krótki okres nasilonego bezprawia, przemocy i prześladowań. Okres ten często nazywa się „wielkim uciskiem”. Począwszy od najwcześniejszego okresu historii Kościoła, a skończywszy na połowie XIX wieku, każdy nauczyciel chrześcijański nauczał, że Kościół przejdzie przez „wielki ucisk”. Dla Kościoła nie było to niespodzianką, gdyż przez cały czas wiedział on, że „musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego” (Dzieje 14:22).

Jednakże taka perspektywa była zupełnie nie do przyjęcia dla zwolenników „łatwego chrześcijaństwa”. Dlatego popularną stała się nauka, że Chrystus miałby potajemnie przyjść przed „wielkim uciskiem”, by zabrać Kościół ze świata. Tak „pocieszeni”, ci „chrześcijanie” mogli swobodnie zaspokajać swą ciekawość odnośnie proroctw, wiedząc, że spełnią się one po ich odejściu. Oczywiście taka ciekawość jest co najmniej bezużyteczna, ponieważ z zasady nie ma osobistego zastosowania.

To zdumiewające, że ta nauka stała się tak popularna, mimo, że Biblia nigdzie jej nie potwierdza, lecz w rzeczywistości w najbardziej zrozumiałych słowach naucza czegoś przeciwnego (por. 1 Tesaloniczan 4:13-5:11; 2 Tesaloniczan 1:5-10; 2:1-12; Mateusza 24:29-51; Łukasza 17:22-37). Och, jakże wielka jest zdolność serca to oszukiwania samego siebie! Czy masz taki rodzaj chrześcijaństwa, które wejdzie do Królestwa przez wiele ucisków? Tylko takie chrześcijaństwo cię zbawi!

10. Proroctwa i sąd
Wielu zwolenników „łatwego chrześcijaństwa” z zamiłowaniem studiuje proroctwa. Lecz biblijne proroctwa mają niepokojący nawyk - ciągle powracają z tematem nadchodzącego sądu. Słowa: „każdy otrzyma zapłatę według swoich uczynków” często powtarzają się w Biblii. Takie przypomnienia psują całą zabawę wielu bywalcom kościołów, budząc ich niespokojne sumienia!

Na ratunek śpieszy im popularny, proroczy scenariusz, którego naucza się w słynnej Biblii studyjnej. Naucza on, że w planie jest wiele sądów, a nie tylko jeden. Jakąż ulgę sprawia ta teoria takim bywalcom kościołów! Pozwala im ona zagłuszyć swe sumienia na prawdziwą rzeczywistość sądu, za pomocą studiowania liczby tych sądów i rozmieszczenia ich w proroczym scenariuszu. Mało tego, ta teoria zapewnia ich, że kryterium, na podstawie którego określone zostanie ich wieczne przeznaczenie w niebie lub w piekle na pewno nie będą ich uczynki. O nie! Skoro już raz podjęli „decyzję za Chrystusem”, pójdą oni na sąd zarezerwowany tylko dla chrześcijan. Ich uczynki zadecydują jedynie o tym, jak duża będzie ich torba nagród. Jeśli zadowolą się najskromniejszym miejscem w Nowym Jeruzalem, to nie muszą się troszczyć o święte życie lub dobre uczynki.

Ta nauka zaciemnia naukę biblijną na temat sądu i wypacza ją, będąc zagrożeniem dla ludzkich dusz! Jesteśmy sądzeni według naszych uczynków, ponieważ nasze uczynki ukazują nasze charaktery! Człowiek, którego uczynki i charakter są złe, nigdy nie stał się chrześcijaninem! Jezus powiedział: „Zasadźcie drzewo dobre, to i owoc będzie dobry, albo zasadźcie drzewo złe, to i owoc będzie zły: albowiem z owocu poznaje się drzewo. […] A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu. Albowiem na podstawie słów twoich będziesz usprawiedliwiony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mateusza 12:33-37). Jest jeden sąd, na którym nasze uczynki rozstrzygną, czy byliśmy autentycznymi chrześcijanami i czy naszym przeznaczeniem będzie niebo albo piekło (Mateusza 25:31-46; Dzieje 17:31; Jana 5:28, 29; Rzymian 2:7-10; 2 Piotra 3:3-13).

11. Nie sądźcie!
Jesteśmy tolerancyjnym społeczeństwem. Już nic nas nie razi. Nic oprócz tego, że ktoś nie jest tak tolerancyjny, jak my! Możemy wszystko tolerować, z wyjątkiem osoby, która nie chce czegokolwiek tolerować! Nic dziwnego, że naszym ulubionym wersetem biblijnym jest Mateusza 7:1: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”.

Nowym „grzechem niewybaczalnym” jest „sądzenie”. Jakimże błogosławieństwem jest to „nowe przykazanie” dla „łatwego chrześcijaństwa”. Obłudnicy mogą pysznić się swoim naruszaniem Słowa Bożego, i mimo to bezkarnie paradować jako chrześcijanie. Nikt nie ośmieli się nazwać ich obłudnikami, ponieważ („O zgrozo!”) byłoby to „osądzanie ich”.

Powiedz komukolwiek, że on lub inna osoba czyni zło, a natychmiast zostaniesz skarcony słowami: „Nie sądźcie!”. Czy takie posługiwanie się tym wersetem jest właściwe? Najwyraźniej nie.

Nie może on znaczyć, że chcąc być „kochającymi chrześcijanami” musimy wyzbyć się wszelkiego duchowego rozeznania. Pięć wersetów dalej Jezus mówi: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł swoich przed wieprze” (Mateusza 7:6). Ten nakaz zakłada, że posłużymy się duchowym rozeznaniem. Kilka wersetów dalej Jezus powiedział: „Strzeżcie się fałszywych proroków […] po owocach poznacie ich” (Mateusza 7:15, 16, 20). Ponownie Jezus żąda od nas duchowego rozeznawania. Zdaniem Jezusa wyciągnięcie wniosku, że ktoś jest fałszywym prorokiem nie jest „osądzaniem”.

Czy chcąc uniknąć „osądzania”, musimy zachować takie oceniające wnioski tylko dla siebie? Stanowczo nie! Mateusza 7:1 nie naucza, że grzeszne jest stawianie czoła złu lub - jeśli to konieczne - publiczne demaskowanie go. Gdyby było inaczej, czy Jezus mógłby powiedzieć: „A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go […]”? Czy Jezus mógłby też powiedzieć dalej: „A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi” (Mateusza 18:15, 17)? Jak apostoł Jezusa, Paweł mógłby stwierdzić: „Czy to nie wasza rzecz sądzić raczej tych, którzy są w zborze? […] Usuńcie tego, który jest zły, spośród siebie” (1 Koryntian 5:12, 13)?

Mateusza 7:1 nie zabrania nam ani wyrabiania sobie opinii na temat takich obłudników ani wyrażania jej. Jezus wyraził taką opinię właśnie w omawianym wersecie. W Mateusza 7:5 powiedział: „Obłudniku”. Jan Chrzciciel wyraził publicznie swą opinię o faryzeuszach, mówiąc im prosto w oczy: „Plemię żmijowe, kto was ostrzegł przed przyszłym gniewem?” (Mateusza 3:7). Musimy czynić podobnie. Jezus w tym samym rozdziale (Mateusza 7:15, 16, 20) nakazał: „Strzeżcie się fałszywych proroków […] po owocach poznacie ich”.

Nadszedł czas, by chrześcijanie przestali ulegać tej fałszywej interpretacji i zaczęli rozprawiać się z grzechem. „Kto gardzi Prawem, chwali grzesznika, kto strzeże Prawa, jemu przeciwny” (Przysłów 28:4, BT).

Zatem co znaczy tekst z Mateusza 7:1? W tym kontekście Jezus zabrania wyciągania lub wyrażania wniosków na temat bliźnich osobom, które nie dostrzegają swych własnych grzechów lub nie chcą się z nimi rozprawić. Mateusza 7:3-5 brzmi: „A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? […] Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego”. Jeśli na podstawie Mateusza 7:1 odmawiasz wyrabiania sobie i wyrażania (w razie konieczności) moralnych opinii, to wyznajesz, że nie chcesz dostrzegać swych własnych grzechów ani rozprawiać się z nimi. Odmowa stosowania moralnego rozeznania jest przyznaniem się do moralnego bankructwa! Oby Bóg dodał ci odwagi, byś przestał tolerować grzech u siebie i innych, bo taką tolerancją szkodzisz sobie i innym!

© 2006 Samuel Waldron
Tłumaczenie: Szymon Matusiak